Safari przez Afrykę
Podróż po Afryce była naszym marzeniem. Niegdyś totalnie mało realny plan ze względu na odległość, budżet i samo w sobie doświadczenie w tego typu podróży. Na przełomie maja i czerwca w 2021 roku, kiedy pandemia rządziła światem, a więc w najmniej oczekiwanym momencie spełniliśmy swoje marzenie. Udaliśmy się w podróż do Namibii.
Wyprawa 4x4 Toyota Hilux
Dlaczego zdecydowaliśmy się właśnie na taki rodzaj podróży? Ciężko sobie wyobrazić inny sposób przemieszczania się po Namibii, w której odległości od miasteczek są bardzo duże, przez dziesiątki, jak nie setki kilometrów nie spotkasz żywej duszy, oczywiście po za dzikimi zwierzętami, a sam stan dróg jest różny, asfalt to rzadkość, a królują drogi szutrowe. W takiej sytuacji nie ma mowy o komunikacji miejskiej czy nawet jazdy na stopa. Napęd 4x4 to kolejny must have. Przydał się szczególnie przy pokonywaniu suchych koryt rzecznych i piasków na Pustyni Namib.
Wyposażenie samochodu na safari
Na pierwszy rzut oka Toyota Hilux w zabudowie wyprawowej wygląda jak zwykły samochód z jakimś bagażem na dachu. W praktyce ten bagażnik to rozkładany namiot z bardzo wygodnym materacem i drabinką do wejścia. Pozostałe wyposażenie jest nie mniej kluczowe i pozwala osiągnąć z samochodu dom na kółkach:
- namiot dachowy (materac, pościel, poduszki)
- wysuwana lodówka
- butla z gazem i palnikiem
- wysuwany szuflada z naczyniami oraz przestrzenią na spożywkę
- łopata, siekiera i inne przydatne narzędzia
- pompka ciśnieniowa podłączana do akumulatora
- wyciągany stolik i krzesła
- zestaw grillowy
- zestaw naprawczy, kombinerki, śrubokręty itp.
- dwa koła zapasowe (jedno pod podwoziem, drugie na tylnej klapie)
Nie mniej ważne od wyposażenia wyprawowego jest oczywiście stan samego samochodu, jego specyfikacji, opcji i udogodnień. Nasz samochód był mniej więcej dwuletnim samochodem i miał przejechane bardzo niewiele kilometrów. Posiadał nawigację, połączenie bluetooth, automatyczną skrzynię biegów i wiele innych wspomagaczy.
Kluczowy był napęd na 4 koła, którego załącza się przy mniejszej prędkości. Przy dobrym stanie dróg zalecana jest jazda z napędem na dwa koła. Napęd miał również opcję blokady mostu, co przydatne było w maksymalnie trudnym terenie kiedy auto był już praktycznie zakopane. Jako ciekawostka samochód posiadał czujnik GPS i coś w rodzaju czarnej skrzynki. Był wynajętym samochodem i z tego co wiemy to stosowana praktyka w Namibii. Aaa i jeszcze jedna ważna rzecz, tak żeby nie było zdziwienia na miejscu. W Namibii obowiązuje ruch lewostronny, a więc kierownica znajduje się po prawej stronie. Jednak bardzo łatwo się zaadaptować do takiej jazdy, gdyż ruch jest bardzo nie wielki, drogi szutrowe proste, a skrzyżowań bardzo mało. Warto wspomnieć, że do każdego campsite'u dojeżdżaliśmy przed zmrokiem, gdyś w Namibii ze względu na dzikie zwierzęta jest zakaz poruszania się nocą.
Kempingi i miejsca na nocleg
W Namibii raczej mało jest hoteli, ale za to dużo tzw. campsite'ów i lodge. Campsite'y to takie nasze pola kempingowe, ale zdecydowanie lepsze pod wieloma względami. Przede wszystkim znajdują się w odosobnieniu, nawet jeśli jest kilka czy kilkanaście innych miejsc postojowych, to zachowana jest pełna intymność i czuć jakby się było samemu. W takim miejscu do szczęścia nie wiele trzeba. Prąd, jeśli był to najczęściej z jakiegoś panelu fotowoltaicznego lub akumulatora (co dawało ładowanie 12V). Ciepła woda, jeśli była, to z klimatycznym piecem, w którym najpierw trzeba było napalić. Każdy campsite wyposażany był w miejsce na grillowanie - w Namibii grillowanie jest bardzo popularne.
Przejechaliśmy tysiące kilometrów, pewny samochód 4x4 nie zawiódł nas ani razu, a stał się naszym domem prawie na 3 tygodnie.